W poniedziałek, 23 maja br., mieliśmy okazję odwiedzić miejsce bardzo mocno związane z historią Polski i położne podobnie jak Rzym na siedmiu wzgórzach, a mianowicie Sandomierz.
Wycieczka była nie lada wyzwaniem. Wyjazd zaplanowany został na 6.10, a podróż miała trwać aż 5 godzin. Kiedy dotarliśmy do celu, czekała już na nas pani przewodnik. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od przejścia wąwozem lessowym, nazywanym również Wąwozem Królowej Jadwigi. Po wyjściu z wąwozu zeszliśmy do podziemi służących sandomierskim kupcom do składowania towarów handlowych. Podziemia znane są też jako lochy, a to dzięki legendzie o Halinie Krępiance, która ratując miasto, została zasypana z Tatarami w tajemnych korytarzach. Z podziemi udaliśmy się na taras widokowy Bramy Opatowskiej, skąd mogliśmy nacieszyć nasze oczy piękną panoramą Sandomierza.
Kolejnym punktem wycieczki było muzeum, a w nim wystawa figur woskowych przygotowana myślą o fanach serialu „Ojciec Mateusz” - „Świat Ojca Mateusza”. Spotkaliśmy tam: Pluskwę, Natalię, inspektora Możejkę, Gibalskiego, Nocula i oczywiście ojca Mateusza. Po sesji fotograficznej w kuchni Natalii, na posterunku policji i w pałacu biskupim udaliśmy się do Zbrojowni Rycerskiej Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. Tam cofnęliśmy się w czasie i przenieśliśmy pod Grunwald. Wcielając się w postacie Zawiszy Czarnego, króla Władysława Jagiełły, księcia Witolda i mistrza krzyżackiego Urlicha von Jungingiena wzięliśmy udział w żywej lekcji historii.
Po wyjściu ze zbrojowni mieliśmy czas wolny na zakup pamiątek, a później udaliśmy się na obiad. Nasza wizyta w Sandomierzu powoli dobiegała końca. Ostatnią atrakcją był rejs statkiem po Wiśle. Przejażdżka po królowej polskich rzek, wpłynęła na nas relaksująco.
Podczas drogi powrotnej dzieliliśmy się wrażeniami z wycieczki i śpiewaliśmy znane przeboje. Młodsze dzieci, które były bardziej utrudzone przysypiały. Wróciliśmy o 21.30.
Co zapamiętamy z wyprawy do Sandomierza? Oczywiście oprócz tego co usłyszeliśmy od pani przewodnik i zobaczyliśmy sami. Otóż to, że w Sandomierzu jest dużo schodów. Jeden z uczestników wycieczki liczył je i tych, które pokonaliśmy było ok. 1500. No i oczywiście to, że przeszliśmy ok. 6 km. Tak więc wycieczka nie tylko poszerzyła nasze horyzonty wiedzowe, ale pozytywnie wpłynęła na naszą kondycję.